Zamiast narzekać bez sensu lepiej byście dyrekcje do Stalowej Woli wysłali.
Zamiast narzekać bez sensu lepiej byście dyrekcje do Stalowej Woli wysłali.
Po co? Przecież Hiszpan chce świadomie zaorać ZWK począwszy od stalowni aż po WOT. Przecież to było w programie że ZWK nie miało prawa istnieć. Hiszpan kupując hutę był mocno zdziwiony że np. na prasowni jeszcze ktoś pracuje i daje zyski.
Niestety to prawda. WOM był traktowany jako królik doświadczalny przy wprowadzaniu 5S, DECAP czy TQM. Także w tematyce BHP, Martinez, a potem Kaśka użyli WOM jako źródło swoich eksperymentów. To się skończyło. Kali zrobił swoje - Kali może odejść!!!!!!!!!
Nie tylko na WOM-ie tak to było. Każdy wydział nie tylko WOM to odczuł.
Hiszpanie nie czują obróbki mechanicznej. Tylu ekspertów wydelegowano z południa ale żadnego co się znał na toczeniu. Fachowością pracowników udało się to latami trzymać na powierzchni ale bez inwestycji , bez szkoleń dla młodych świat odjeżdża. Ta branża sie rozwija, automatyzuje i wie to każdy kto w tym robi czy robił. Covidy i wojna obnażyły tylko że pomysłu na ten ciąg to nie było już od dawna. Ilość kierowników co sie przewineli najlepiej to pokazuje
Tak naprawdę to wiele zależało od od kierownika wydziału. Na WOMie byli kretyni, którzy pozwolili sobie grać na nosie i tańczyli w rytm hiszpańskich rozkazów np. taki pie...nięty Holender (obecnie trener yogi w Amsterdamie) czy bezmózgowy ostrowiecki kurdupel(obecnie byznesmen na starej hucie), ale byli też mądrzy np. rozsądny inżynier(obecnie cememtownia Ożarów) czy inteligentny "góral" ze Szczawnika (obecnie przytulna agroturystyka). Ale brudasy z Katalonii wykosili i tych pierwszych i drugich równo z trawą. O obecnych dwóch szeryfów na WOMie to...-273 stopnie w skali Kelvina.
Kiedy nowy szef stalowni? długopisowi juz podziekujemy.
Myślę że Solidarność mogła odegrać większą rolę w ratowaniu WOM
Solidarność???!!! Ta w obecnym wydaniu i w Polsce i w Celsie? Ta z Dudą i Krasuskim? To żarty? A komóż ona pomogła? WOMowi? Trzy razy NIE. Nie pomogła nikomu w Polsce. Nie pomogła nikomu w Ostrowcu. Nie pomogła WOMowi. Jeden raz TAK. Liczyć kasę potrafi...dla siebie.
Etapy dojścia do śmierci klinicznej WOM wg byłego.....:
1. Zaprzestanie wytwarzania wałów korbowych składanych- technologia nowatorska, dopracowana przez ostrowieckich technologów i dozorowana na miejscu przez nieodżałowanego Fijasa.
2. Nie wykorzystanie do końca wielkiego boomu na elementy turbin elektrowni wiatrowych - tylko jedna maszyna TV200 do obróbki na gotowo (nota bene ze względów oszczędnościowych pozbawiona klimatyzacji - zamiast tego stalowa buda - przez to kosmiczna awaryjność), co bardzo ucieszyło konkurencję, która to czuła- zainwestowała więcej i zarobiła krocie.
3. Wejście Hiszpanów, dla których kuźnia i dalsza obróbka były tak samo znane jak kratery na Księżycu. Kupili wszystko bo musieli. Walcownie, wiadomo szybki pieniądz. W2 machęła im firma Danielli i mają do dzisiaj co robić. Wojna, nowe zamówienia-to worek bez dna i tu zrobili interes życia. A WOM? Jedynym pomysłem było wytwarzanie wałów korbowych monolitycznych. Zrobili rewolucję na hali I, zadłużyli się w Santanderze na nowe maszyny(T4Fy, MCRy i inne) CNC i...do pewnego momentu też im szło. Ale tutaj recesja i niepewna sytuacja na świecie zadziałały odwrotnie- obecnie prawie wszystko stoi.
4. Polityka personalna- karuzela na stołkach zarządzania rozpędzona do granic absurdu. Kierownicy wsiadali i wysiadali z fotela z prędkością kuli karabinowej. Ostatnim szefem WOMu, który coś wiedział i któremu się chciało był Sławek J. , a w UR tak wyśmiewany przez niektórych Paweł A. Byli za mądrzy, musieli odejść i nie żałują. Mam z nimi kontakt, obaj odnaleźli się w porządnych firmach zachodnich i mają szacunek pieniądze i święty spokój. Obecne zarządzanie WOMem(dwóch komandosów - chudy i gruby, wsparte radami z UR byłego wykidajło dyskoteki w Baćkowicach prowadzi do nieuniknionej zguby.
5. Polityka sprzętowa. Zakupy starych maszym, gdzie o pełnej dokumentacji można tylko pomarzyć(np.Votan B130 i B180). Wykoszenie z rynku firmy Aniro, której retrofity kilkunastu obrabiarek były majstersztykiem wiedzy inżynierskiej i przy cyklicznych aktualizacjach soft i hardwaru służyłyby razem z orkiestą Owsiaka do końca świata, a może i dłużej. W zamian wchodzi silnie promowana przez lokalnych watażków firma-krzak ASCO i daje światu kompromitujące frezarki poziome FS500 i 550. Stosunek czsu pracy do czasu awarii to na oko 20:80%. Mało tego wszystkiego? No nie! Na piątej hali buduję najbrzydszą obrabiarkę we wszechświecie - wiertarkę do głębokich wierceń, równie koszmarną co awaryjną. Je nazwę na szczęście wymazałem z pamięci, ale widok tego paskudztwa prześladuje mnie w chwilach słabości. Więcej chybionych działań ASCO nie przytoczę bo nie mam zwyczaju kopać leżących. Po zrobieniu interesu życia w Ostrowcu słuch o niej zaginął. I dobrze...
6. Zarządzanie zasobami ludzkimi/ polityka organizacyjna. Czy komuś o zdrowych zmysłach przyszedłby do głowy pomysł, aby dobrze funkcjonujący organizm, będący w symbiozie z wydziałem - wysadzić w powietrze??? Ależ tak! Czemu nie? Rozpieprzenie UR poprzez przeniesienie do Hutnika, skłócenie ludzi, zatrudnienie swoich pociotków w Celsie to rewolucja godna dnia codziennego na oddziale przypadków ostrych zaprzyjaźnionego, jak widać, z władzami Celsy bratniego szpitala w nieodległej Morawicy...Efekt finalny: pozostała garstka zagubionych chłopaków ze wspomnianym wyżej szefem z bardzo malowniczej wioski z nazwą na "B".
A pozytywy??????????Naprawdę ich nie ma????????? No nie, jest ale tylko jeden malutki.
To uśmiechnięty i nawiasem mówiąc bardzo sympatyczny pan Romek przemierzający hale WOMu zgodnie z kalendarzem pracy swojej brygady. To on wyrwał się ze szponów opisanej wcześniej firmy ASCO i dlatego jemu wciąż się to podoba. Pozdrawiam pana serdecznie!
Brawo i wielkie dzięki. Ten tekst to kopalnia wiedzy o wydziale w którym kiedyś pracowałem. Nie wiem kim jest ", Były" jak się podpisał, ale coś mi się wydaje, że kojarzę kto może posiadać tyle ciekawych wiadomości, informacji oraz tak zgrabnie to wszystko ująć. Czapki z głów dla autora.
Do Były 7:57 dotyczy punktu 5. Ten koszmarek na hali nr V to wiertarka pozioma TLA i rzeczywiście jest ohydna. Psuje się co chwilę i rzuca olejem we wszystkie strony świata. Ludzie z UR są bezradni jak bezzębna glizda a Michał szaleje. I wisiałoby mi to gdyby nie to, że ja tam muszę robić. Na szczęście jej stan dominujący to postój lub awaria.
Szczerze współczuję. Przepracować tyle czasu w jednym miejscu to musi być strasznie nudne i ryjące psychikę. Rysa na szkle musi być bardzo głęboka
Ależ niektórzy byli pracownicy wymyślają cudaczne przyczyny zbliżającego się upadku WOM i całego ZWK. O tym, że była to inwestycja nierozważna, (zaplanowana w latach 60 dwudziestego wieku i którą zaczęto realizować w latach 70-tych) rozpisywano się na tym forum wielokrotnie. Celem wybudowania tego kompleksu Nowego Zakładu była produkcja walców hutniczych, elementów silników okrętowych dla Zakładów Hipolita Cegielskiego, elementów budowanych w polskich stoczniach statków. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że do czasów inwestycji CELSY nie było tam żadnych maszyn mogących wykonywać obróbkę tzw "na gotowo", jedynie zgrubną, za która klienci nie chcieli dużo płacić. I co się stało? Stocznie upadły, Zakłady Cegielskiego nie produkują silników, huty takie jak "Sędzimir" nie produkują stali walcowanej , więc walce są im niepotrzebne, świat wolał kupować odkuwki obrabiane w Chinach w Rosji, czy Indiach. W latach zaraz po zakupie huty przez CELSĘ próbowano i słusznie przestawić produkcję na wały główne siłowni wiatrowych, na wały korbowe składane i jednolite ale konkurencja była bardzo duża, produkowała taniej, i była powiązana np z stoczniami (koreański HIUNDAY czy chiński DOOSAN) A tu trzeba było jeszcze spłacać zaciągnięte w pierwszych latach tego wieku kredyty. Jednym słowem co by pomogli ci wspaniali byli pracownicy UR czy byli kierownicy WOM jak nie było intratnych zamówień na odkuwki obrabiane mechanicznie. Jedynym rozwiązaniem jakie można by było wdrożyć to obniżyć koszty własne obróbki i szukać, szukać i jeszcze raz szukać zamówień.
A gdzie te wały co kiedyś wyparowały?
Wały są i pracują bez zarzutu w różnych zakątkach świata, bo to dobra produkcja była. A Ci co je upchnęli na lewo, też czują sie dobrze, pobudowali latyfundia-własne biznesy - hotele, udziały w spółkach...Oni też miewają się dobrze-bo to dobrzy kanciarze byli i tylko jeden dał się złapać - wyprowadzili gościa w kajdankach. A mówili, że wszystkie Heńki to fajne chłopaki...
Gościu 20:50 i 21:07. Wały składane skończyły się w momencie kiedy Chiny i Korea zaczęły produkować je w swoich fabrykach. Po roku 2008 nastąpił światowy kryzys w produkcji statków, a zwłaszcza zamówień na nie. Statki wyprodukowane w Chinach i Korei (90% światowej produkcji) poustawiane były w zatokach tych państw jak samochody na parkingu i chętni mogli wybierać nawet ich kolor. Ratunkiem dla ZWK i dla WOM mogły by być stocznie rodzime ale te po upadku nie zostały odbudowane. Jedynie na wały jednolite obrabiane "na gotowo" były ograniczone zamówienia, głównie z fińskiej Warstili ale to wszystko było zbyt mało na potencjał produkcyjny WOM. Ratunkiem dla ZWK miały być odkuwki dla przemysłu naftowego USA ale i to nie wychodziło z uwagi na sprawy jakościowe.