Panie arkadiuszbak razi Pana tylko wynagrodzenie urzednikow w ostrowcu czy w ogole? Bo jesli w ogole to musi razic takze to ile bierze Pana idol- marszalek Jarubas za, zgodnie z Pana filozofią, "nicnierobienie". Zresztą to podobno dobry kolega Wilczynskiego wiec moze go Pan zapytac czy mu nie przeszkadza, ze zarabia 12000 a nie 13300. Poza tym radze zapoznac sie z ustawa- wynagrodzenie urzednikow zalezy takze od stazu pracy, a marszalek jest chyba od prezydenta kilka lat mlodszy.
Przyznam, że razi mnie wynagrodzenie wysokich urzędników ogólnie. Adam niech się sam tłumaczy czy robi czy "nicnierobi", ale dziwi mnie, że władze województwa zarabiają mniej niż władze miasta i powiatu ostrowieckiego.
Argument o stażu? Hmmmm.... a ile lat pan Wilczyński jest starszy od pana Janiszewskiego? A od pani Bożentyny Pałki - Koruby? To nie są moi "idole" - prawda? :) I o większym stażu od pana prezydenta...
Pozdrawiam :)
A wątek nie jest mojego autorstwa, więc tak trochę jako advocatus diavoli tu występuję:)
Tak, czy tak dranie jedne te na stołkach. Nie martwią się o innych, tylko jak tu sobie wypchać kieszeń. A nam ledwo na leki starcza.
Być może ma Pan trochę racji, ale rzucając hasło o tym, ile który urzędnik zarabia trzeba by najpierw sprawdzić przepisy i to, dlaczego tak jest. Nie jestem urzędnikiem, ale wiem, że w tej pracy obowiazuja okreslone przepisy, a pensja nie jest ustalana z kosmosu. Zreszta kazdy ma prawo wystartowac w wyborach i sprobowac sie o nia pokusic. Tyle że z tamtej perspektywy tez nie zawsze to wyglada rozowo. Ja osobiscie nie wiem czy bym sie porwal na rzadzenie takim miastem jak Ostrowiec za 13 tysiecy w sytuacji gdy wiekszosc prezesow i dyrektorow w prywatnych firmach zarabia duzo wiecej, a spada na nich duzo mnie krytyki. Ja zarabiam wiecej niz polowe mniej, ale takich obowiazkow i odpowiedzialnosci tez nie mam. Może poprzedni post byl nieco agresywny w stosunku do Pana, za co przepraszam :) Jednak bardzo mnie mierzi czytanie niektorych komentarzy, bo jak napisalem sam urzednikiem nie jestem ale staram sie byc obiektywny, a czesto nie jest to praca lekka, latwa i przyjemna. Pozdrawiam rowniez
Nie chodzi przecież o zwykłych urzędników, bo tacy zarabiają ok. tysiąc pięćset złotych, NAPRAWDĘ!!! Są takie urzędy, spółki miejskie, gdzie tyle się zarabia, a nawet mniej!!! Chodzi o WAŻNYCH PANÓW co nachłapać się nie mogą.
ależ oczywiście. I to na tych urzędników szeregowych spada niechęć petentów. Często urzędnik jest związany procedurami ustanawianymi przez ta wierchuszkę...
Ależ nie ma za co przepraszać. Nie obraziłem się, lubię podyskutować. I nie chciałbym być odebrany jako oszołom, który będzie palił Głogowskiego, czy Iłżecką. Nie ja założyłem ten wątek. Przy czym ja mam odpowiedzialność i dość wymagającą pracę (groźnie brzmiące stanowisko - derektor;)), ale - proszę mi wierzyć - daleko mi do takiego poczucia się bogaczem, jak nasze władze. Jeśli chodzi o przepisy to rada miasta nie musi ustalać prezydentowi uposażenia na takim poziomie - proszę o dowód że jest inaczej :) To nieporozumienie w mieście, gdzie naprawdę nie jest różowo. Osobiście uważam takie zarobki za zwykłą pazerność...
Nie staram się o urząd, ale gdybym był na miejscu nowego przyszłego wodza, to pierwszą rzeczą byłoby dążenie do zmniejszenia tej gigantycznej pensji. Poważnie - przyzwoitość jest droższa niż te parę tysięcy :)
I tym optymistycznym akcentem... :)))
Pozdrawiam
Bardzo mądra wypowiedź. Panie Arku, a może ban będzie kandydował? Mówię poważnie! Byłby pan niezłym kandydatem.
Bardzo poważnie dziękuję za wypowiedź z 20:50. Po różnych dyskusjach to bardzo budujące.
Ale też poważnie odpowiadam - dziękuję za miłe słowa, ale nie jestem i nie będę kandydatem na prezydenta naszego miasta.
Pozdrawiam :)
Przepraszam, ale nie wierze że, ktokolwiek sam, z własnej woli, obniżyłby sobie pensję, a tym bardziej o kilka tysięcy. Przeciwnie, zazwyczaj po dojściu do tej "nieprzyzwoitej" KAŻDY zmienia dawny punkt widzenia. Taka już jest ludzka natura. a i apetyt rośnie w miarę jedzenia.
oczywiście dziękuję też k10k :))) przepraszam, że wyglądało jakbym pominął.
Odpowiadając w sprawie zmniejszenia wynagrodzeń:
Pracowałem kiedyś z dzisiejszym posłem SLD, mniejsza o nazwisko, zresztą nie jest ich tak wielu :) I podam jego przykład, bo choć nie jestem z tej partii, to spodobało mi się jego zachowanie: w urzędzie gdzie kiedyś pracowałem był oczywiście fundusz socjalny. I on oddał wniosek pusty mówiąc - są tu ludzie, którzy mniej zarabiają niż ja. Ówczesny nasz dyrektor (teoretycznie z bliższej mi strony polityki) pobierał socjalne w najlepsze... Bo był (jest) pazerny zwyczajnie.
Przyzwoitość nie ma barw politycznych, ani światopoglądowych. Warto być przyzwoitym. Bo np. ja dziś też dobrowolnie zrezygnowałem z "wczasów pod gruszą", "bonów na święta" itd. Socjalne jest dla tych, którzy zarabiają mniej ode mnie.
Jeden z wiceprezydentów zaś w najlepsze korzysta z funduszu socjalnego, jeśli wierzyć jego oświadczeniu. A zarabia znacznie więcej niż taki ja :) Więc ta rezygnacja nie zależy od zarobków, tylko od przyzwoitości. :)
Pozdrawiam
Ale oczywiście zgadzam się, że apetyt rośnie. Ważne, żeby znać umiar.
Przeciętne wynagrodzenie w III kwartale 2012 roku wyniosło 3 tys. 510,22 zł, czyli wzrosło o 2,8 proc. rok do roku - podał Główny Urząd Statystyczny.