Znalazlem w necie wywiad z niepelnosprawnym opowiadajacy rzeczywisty obraz taki jak kazdy widzi z nas. Przynajmniej czytajac wiemy ze nie jestesmy karmieni farmazonami. Zwykly wywiad z chlopakiem. Jak ktos chce przeczytac cos innego od wywiadow z Anna Dymna to ponizej wklejam fragment
W Internecie napotkałem na stwierdzenie mówiące, iż "do niepełnosprawności można się przyzwyczaić". Podzielasz tą opinię? Co jest najtrudniejsze w poruszaniu się na wózku?
Maciek Kopociński: Do niepełnosprawności raczej nie można się przyzwyczaić. Generalnie to ludzie, którzy nie mają szans na dojście do zdrowia muszą się przyzwyczaić do wózka inwalidzkiego. A ja mam duże szanse na to, że kiedyś stanę na własnych nogach i będę chodzić. Najbardziej przeszkadza mi fakt, że mieszkam na 3 piętrze i zawsze muszę kogoś prosić o pomoc w zniesieniu mnie z wózkiem. Przeszkadzają mi również krawężniki i nasze polskie drogi. A najbardziej przeszkadza mi, że ludzie patrzą na mnie jakbym był z innego świata.
Jakie bariery napotykasz najczęściej w swoim mieście? Do jakich instytucji/placówek najtrudniej jest Ci się dostać? Czy zwykli przechodnie są skorzy do pomocy, gdy np. widzą, że masz problemy z pokonaniem schodów?
Maciek Kopociński: Największą przeszkodą są oczywiście schody, krawężniki, później brak podjazdów dla niepełnosprawnych czy mało miejsc parkingowych dla inwalidów. Zwykli przechodnie przeważnie się tylko przyglądają i jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby ktoś zaproponował pomoc.
Co czułeś po wypadku, po przebudzeniu się w szpitalu? O czym wtedy myślałeś?
Maciek Kopociński: W pierwszej chwili czułem w uszach świst i już wiedziałem, że złamałem kręgosłup. W myślach żegnałem się z matką. Byłem pewien, że moja mama zaraz dostanie telefon, że nie żyje. Po przebudzeniu się w szpitalu nie wiedziałem gdzie jestem, czułem się jakby mnie zresetowali. Myślałem wtedy, że to już koniec mojego fajnego, zdrowego życia i że już nic dobrego w życiu mnie nie spotka.
Jak Twoja rodzina, bliscy i znajomi zareagowali na wieść o wypadku? Utrzymujesz nadal kontakt ze starymi kolegami?
Maciek Kopociński: Ciężko jest powiedzieć co czuje rodzina w momencie, gdy dowiaduję się o tym, że syn może nie przeżyć a w najgorszym wypadku nigdy nie chodzić i być jak roślinka. Mama była w szoku. Gdy odwracałem wzrok to płakała przy mnie, ale nie chciała tego pokazywać. Cały czas była na lekach uspokajających. Siostra Ola też bardzo to przeżywała, przestała chodzić na basen przez całe wakacje. Nie wszyscy koledzy się sprawdzili, jakbym miał to skomentować, to by mi słów zabrakło. Lepiej zostawię to bez komentarza. Powiedzenie, że przyjaciół poznaje się w biedzie jest tu jak najbardziej na miejscu.
Jakie jest Twoje ulubione zajęcie? Co najbardziej lubisz robić w wolnych chwilach?
Maciek Kopociński: W wolnych chwilach najbardziej lubię słuchać muzyki grać na komputerze, chociaż teraz i tak ciężko mi to idzie, bo nie mam jeszcze palców tak sprawnych.
Jak wygląda standardowa godzina rehabilitacji? Musisz ciężko harować by minimalnie polepszyć stan swojego zdrowia?
Maciek Kopociński: Standardowa godzina rehabilitacji to ciężka i męcząca praca. Żeby moje nogi się poruszyły, muszę bardzo tego chcieć i intensywnie o tym myśleć.
Dzięki wytężonej pracy Twój stan zdrowotny ciągle się poprawia. Czy po zebraniu funduszy na dodatkowe godziny rehabilitacji, istnieje nadzieja, że kiedyś znowu staniesz na nogach?
Maciek Kopociński: Jak najbardziej. Nawet nie chcę o tym słyszeć, że nigdy już nie będę chodził, bo trzeba w końcu zejść z tego złomu, na którym teraz siedzę.
Czego najbardziej brakuje Ci z życia sprzed wypadku? Możliwości zagrania z chłopakami w piłkę, koszykówkę, pójścia na plażę...?
Maciek Kopociński: Najbardziej brakuje mi moich zdrowych nóg, wyjścia na imprezę. napić się z kolegami piwa czy zagrać w piłkę nożną, która zawszę była moim ulubionym sportem. Brakuje mi nawet takiego zwykłego prostego życia. Nawet mojej pracy mi brakuje...
Nie zauważyłam, aby ten wywiad różnił się czymkolwiek od wywiadów prowadzonych przez Annę Dymną. Ona rozmawia z różnymi ludźmi, jedni mówią, że można jakoś w miarę normalnie żyć z niepełnosprawnością, a inni mówią, że nigdy się do tego nie przyzwyczają. Kiedy niepełnosprawność jest nieodłączną częścią życia człowieka, trzeba z nią jakoś żyć. Wiadomo, ze lekko nie jest, bo w tym kraju ciągle brakuje pieniędzy i dobrej woli, aby niepełnosprawnym usprawnić życie do maksimum, uprzyjemnić je i zminimalizować skutki niepełnosprawności. Można się załamać, a można przecież jednak próbować walczyć.