Nadmieniam wszystkim czytającym ten wątek na forum, że takie samo imię i nazwisko, czyli Mirosław Kaczmarczyk ma prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Krzemionki" w Ostrowcu Świętokrzyskim osiedle Stawki 47.
Co nie zmienia faktu, że osobę sobie znaną zaatakował Mirosław Kaczmarczyk. Osoba zaatakowana (zresztą nie pierwszy raz) powinna położyć kres tym atakom w różnej formie na jej osobę przez prezesa SM "Krzemionki" Mirosława Kaczmarczyka.
Może wrócę do 09.2014 r.kiedy weszłam do RN. Na mnie ten człowiek zrobił złe wrażenie
ale wprowadził do rady 10 z 11 osób. Tą 11 byłam ja. Przecieże Ci kandydaci mówili otwarcie że odwołają zarząd i będą zwolnienia pracowników. Przedstawiając się spojrzałam na Kaczmarczyka jego arogancką minę i powiedziałam że to jakaś rebelia się szykuje już widzę jak pracownicy w pośpiechu opuszczają budynek naszej spółdzielni.a jednak spółdzielcom to widocznie pasowało. O osobach które zostały zwolnione wiedziałam po fakcie. Np P. Ilona Gajewska. Kiedy zapytałam bo nie przyszła na zebranie RN uslyszalam że fałszowala dokumenty. Oczywiście wszyscy wszystko fałszują kradną jak to mówił o byłym zarządzie że za nasze pieniądze wille sobie pobudowały ludzie to kupili.a np pani Anna S. która zgłosiła jakieś nieprawidłowości przy przetargach też została zwolniona czy pani Agnieszka L. O nich dowiedziałam się niedawno. Przecież Kaczmarczyk o nich nie powiedział. Jak zresztą że wypłacił im odszkodowanie naszymi pieniędzmi. Natomiast ja nie zgadzając się na jego decyzje często się z nim kłóciłam. Co wtedy mogłam usłyszeć? Że jestem śmieciem gównożercą że się skurwiłam tak tak to jego słowa. Że hu.. będę wiedzieć a co mi zrobisz i że mam tyle do gadania co jego Anka. Ponieważ wiedziałam na co go stać obawiałam się jakichś np anonimów do mojej pracy więc odchodząc od września na emeryturę dopiero teraz głośno o tym mówię. Sam powiedział że nasłał pewnej pani sanepid bo coś kwestionowała na walnym. Pani Ilona powiedziała mi niedawno że anonimy na nią przychodziły do pracy i do domu niesmaczne. Ja poszłam do gazety ostrowieckiej żeby zostawić artykuł jak się zrobił prezesem ale usłyszałam że mogę się odnieść bo artykuł już będzie w najbliższym numerze to na drugi dzień był telefon na mnie do pracy że jestem pijana. 20 stycznia tego roku spółdzielcy nas odwołali tzn on ich rękami. Więc powtórzę jeszcze raz mam się bić z koniem? Pisał mi esemsy ile wziełam za wybranego przez nas prezesa sprzedawczyku no ile wzięłaś z tym psycholem? Tak wyrażał się o panu W. O tym z rady. Na razie tyle.
Pon prezies w pracy pije (pisały o tym gazety) , jego niektórzy pracownicy razem z nim piją, czy to u niego w domu czy w spółdzielni w pomieszczeniu do tego przeznaczonym o wdzięcznej nazwie "szafran" że ich Policja łapie po pijaku, a pon prezies wmawia - nie ony nie pijo, ony nie so piane, ino chyba tylko alkomat zepsuty. Nakupił do spółdzielni ze 6 meleksów, to nich se chłopaki śmigajo do domu w godzinach pracy. Jeden taki to codziennie do domciu meleksem śmigał, ale mieszkańcy zrobili z nim porządek i do domciu lata teraz w godzinach pracy na piechotkę, A, że ma bliziuno to nawet się dużo nie nachodzi. A jak trzeba być w robocie to on se jeszcze siedzi w domciu, co sie ta bedzie spieszył. Niech se trawa rośnie i tak sie kiedyś wykosi rencami odpracowaczy.
A jak sie nie zrobi roboty na tygodniu, bo po co sie przemeczać, to sie przyjdzie do roboty w sobote i nadgodziny bedo. A co, niech spółdzielcy płaco.