Ostrowiec Świętokrzyski - Widok na fragment miasta

Ostrowiec Świętokrzyski www.ostrowiecnr1.pl

Szukaj
Właściciel portalu


- Reklama -

Logowanie

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Zaloguj się, aby zbaczyć, kto jest teraz on-line.
Aktualna sonda
Czy uważasz, że dobrze zagłosowałeś w kwietniu wybiarając obecnie rządzących?
Aby skorzystać
z mailingu, wpisz...
Korzystając z Portalu zgadzasz się na postanowienia Regulaminu.

Zatrucie Odry

Ilość postów: 393 | Odsłon: 10799 | Najnowszy post | Post rozpoczynający
Aktualny widok mógłby udostępnić posty, które oczekują na weryfikację (m.in. sprawdzenie, czy są zgodne z Zasadami Forum). Jednak w tym wątku brak jest takich postów. Przywróć zwykły widok wątku „Zatrucie Odry”.
                        • Odp.: Zatrucie Odry

                          POLACTWO

                          Dawno temu była sobie pewna kraina. Zamieszkana przez Polactwo. Był to dziwny naród. Niczego nie czytał ale na wszystkim się znał. Przejawiający nieopisaną odwagę i męstwo - w Internecie. Obywatele Polandii przypominali maszyny w fabryce czekolady. Byli zaprogramowani. Dziś w lewo, jutro w prawo. Chodzili do tyłu lub do przodu, w zależności jak operatorzy ich nastawili. Polactwo - poza wyjątkami - miało jeszcze jedną bardzo osobliwą cechę: cierpiało na syndrom sztokholmski czyli im bardziej było bite i gwałcone, tym bardziej kochało swojego kata i gwałciciela. Najpierw Polactwo masowo rzuciło się na kredyty we frankach bo operatorzy tak chcieli. I szybko zaczęło płakać do poduszki. Kiedy mądrzy ludzie tłumaczyli Polactwu aby pożyczało w walucie, w której zarabia, zostali przepędzeni kijami! Polactwo uwierzyło, że doradca bankowy działa w interesie Polactwa a nie swojego banku. Nienauczone niczego, kilka lat później rzuciło się na fajzerki, zupełnie zapominając, że wciska im je ten sam, który wciskał im franki. I zaczęły się dziwne przypadki "nagle z przyczyn nieznanych" ale mechanizm racjonalizacji własnej głupoty kazał dumnej nacji wypierać fakty - a weź spierdalaj foliarzu! Nie minęło wiele czasu i znów operator przestawił tryby w maszynie - wspieramy Ukrainę! Za cenę własnej zguby Polactwo rzuciło się na pomoc przybyszom z sąsiedniego kraju. Operator ciągle trzyma rękę na guzikach socjotechniki. Te guziki są tak niesamowicie magiczne, że rasowi egoiści, którzy by sąsiada utopii w łyżce wody, z poniedziałku na wtorek stali się wspaniałami altruistami! Władcy emocji wiedzą o Polactwie wszystko. Wiedzą, że na hasło rzuci się ono na papier toaletowy w Lidlu, na cukier w Kauflandzie i na gówno w kałuży. To tylko kwestia przestawienia trybów w fabryce czekolady. Dawna kraina Polandia upadła bo musiała. W tym byłym kraju istniał bowiem węzęł gordyjski nie do rozwiązania. Polactwo wybierało sobie ciągle jako swoich przedstawicieli u władzy, wciąż tych samych operatorów maszyn. Wciąż tych samych katów i gwałcicieli. Nie mogli inaczej bo operatorzy fabryczni stanowili logiczną emanację stanu ich ducha. To było braterstwo krwi. Najpierw z Polandii przepędzono wszystkich, którzy ostrzegali. Potem tych, którzy probowali rozsupłać węzęł. Aż w końcu pozostali na placu boju tylko masochiści na dole i szefowie fabryki na górze. Ostanim akordem chocholego tańca był słodki rechot tych na górze i apel skierowany do Polactwa na dole: nie przepychajcie się tak na drodze do rzeźni! Dla każdego mamy tam miejsce, spokojnie! Ludzkie pany, po tym apelu znów wybrano ich w wyborach powszechnych do rady nadzorczej Fabryki Czekolady. Bajka bez happy endu. P. S. -ŁUKASZ

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Post nadrzędny dla poniższego posta o numerze 293

                          Odp.: Zatrucie Odry

                          POLACTWO

                          Dawno temu była sobie pewna kraina. Zamieszkana przez Polactwo. Był to dziwny naród. Niczego nie czytał ale na wszystkim się znał. Przejawiający nieopisaną odwagę i męstwo - w Internecie. Obywatele Polandii przypominali maszyny w fabryce czekolady. Byli zaprogramowani. Dziś w lewo, jutro w prawo. Chodzili do tyłu lub do przodu, w zależności jak operatorzy ich nastawili. Polactwo - poza wyjątkami - miało jeszcze jedną bardzo osobliwą cechę: cierpiało na syndrom sztokholmski czyli im bardziej było bite i gwałcone, tym bardziej kochało swojego kata i gwałciciela. Najpierw Polactwo masowo rzuciło się na kredyty we frankach bo operatorzy tak chcieli. I szybko zaczęło płakać do poduszki. Kiedy mądrzy ludzie tłumaczyli Polactwu aby pożyczało w walucie, w której zarabia, zostali przepędzeni kijami! Polactwo uwierzyło, że doradca bankowy działa w interesie Polactwa a nie swojego banku. Nienauczone niczego, kilka lat później rzuciło się na fajzerki, zupełnie zapominając, że wciska im je ten sam, który wciskał im franki. I zaczęły się dziwne przypadki "nagle z przyczyn nieznanych" ale mechanizm racjonalizacji własnej głupoty kazał dumnej nacji wypierać fakty - a weź spierdalaj foliarzu! Nie minęło wiele czasu i znów operator przestawił tryby w maszynie - wspieramy Ukrainę! Za cenę własnej zguby Polactwo rzuciło się na pomoc przybyszom z sąsiedniego kraju. Operator ciągle trzyma rękę na guzikach socjotechniki. Te guziki są tak niesamowicie magiczne, że rasowi egoiści, którzy by sąsiada utopii w łyżce wody, z poniedziałku na wtorek stali się wspaniałami altruistami! Władcy emocji wiedzą o Polactwie wszystko. Wiedzą, że na hasło rzuci się ono na papier toaletowy w Lidlu, na cukier w Kauflandzie i na gówno w kałuży. To tylko kwestia przestawienia trybów w fabryce czekolady. Dawna kraina Polandia upadła bo musiała. W tym byłym kraju istniał bowiem węzęł gordyjski nie do rozwiązania. Polactwo wybierało sobie ciągle jako swoich przedstawicieli u władzy, wciąż tych samych operatorów maszyn. Wciąż tych samych katów i gwałcicieli. Nie mogli inaczej bo operatorzy fabryczni stanowili logiczną emanację stanu ich ducha. To było braterstwo krwi. Najpierw z Polandii przepędzono wszystkich, którzy ostrzegali. Potem tych, którzy probowali rozsupłać węzęł. Aż w końcu pozostali na placu boju tylko masochiści na dole i szefowie fabryki na górze. Ostanim akordem chocholego tańca był słodki rechot tych na górze i apel skierowany do Polactwa na dole: nie przepychajcie się tak na drodze do rzeźni! Dla każdego mamy tam miejsce, spokojnie! Ludzkie pany, po tym apelu znów wybrano ich w wyborach powszechnych do rady nadzorczej Fabryki Czekolady. Bajka bez happy endu. P. S. -ŁUKASZ

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Post nadrzędny dla poniższego posta o numerze 294

                          Odp.: Zatrucie Odry

                          POLACTWO

                          Dawno temu była sobie pewna kraina. Zamieszkana przez Polactwo. Był to dziwny naród. Niczego nie czytał ale na wszystkim się znał. Przejawiający nieopisaną odwagę i męstwo - w Internecie. Obywatele Polandii przypominali maszyny w fabryce czekolady. Byli zaprogramowani. Dziś w lewo, jutro w prawo. Chodzili do tyłu lub do przodu, w zależności jak operatorzy ich nastawili. Polactwo - poza wyjątkami - miało jeszcze jedną bardzo osobliwą cechę: cierpiało na syndrom sztokholmski czyli im bardziej było bite i gwałcone, tym bardziej kochało swojego kata i gwałciciela. Najpierw Polactwo masowo rzuciło się na kredyty we frankach bo operatorzy tak chcieli. I szybko zaczęło płakać do poduszki. Kiedy mądrzy ludzie tłumaczyli Polactwu aby pożyczało w walucie, w której zarabia, zostali przepędzeni kijami! Polactwo uwierzyło, że doradca bankowy działa w interesie Polactwa a nie swojego banku. Nienauczone niczego, kilka lat później rzuciło się na fajzerki, zupełnie zapominając, że wciska im je ten sam, który wciskał im franki. I zaczęły się dziwne przypadki "nagle z przyczyn nieznanych" ale mechanizm racjonalizacji własnej głupoty kazał dumnej nacji wypierać fakty - a weź spierdalaj foliarzu! Nie minęło wiele czasu i znów operator przestawił tryby w maszynie - wspieramy Ukrainę! Za cenę własnej zguby Polactwo rzuciło się na pomoc przybyszom z sąsiedniego kraju. Operator ciągle trzyma rękę na guzikach socjotechniki. Te guziki są tak niesamowicie magiczne, że rasowi egoiści, którzy by sąsiada utopii w łyżce wody, z poniedziałku na wtorek stali się wspaniałami altruistami! Władcy emocji wiedzą o Polactwie wszystko. Wiedzą, że na hasło rzuci się ono na papier toaletowy w Lidlu, na cukier w Kauflandzie i na gówno w kałuży. To tylko kwestia przestawienia trybów w fabryce czekolady. Dawna kraina Polandia upadła bo musiała. W tym byłym kraju istniał bowiem węzęł gordyjski nie do rozwiązania. Polactwo wybierało sobie ciągle jako swoich przedstawicieli u władzy, wciąż tych samych operatorów maszyn. Wciąż tych samych katów i gwałcicieli. Nie mogli inaczej bo operatorzy fabryczni stanowili logiczną emanację stanu ich ducha. To było braterstwo krwi. Najpierw z Polandii przepędzono wszystkich, którzy ostrzegali. Potem tych, którzy probowali rozsupłać węzęł. Aż w końcu pozostali na placu boju tylko masochiści na dole i szefowie fabryki na górze. Ostanim akordem chocholego tańca był słodki rechot tych na górze i apel skierowany do Polactwa na dole: nie przepychajcie się tak na drodze do rzeźni! Dla każdego mamy tam miejsce, spokojnie! Ludzkie pany, po tym apelu znów wybrano ich w wyborach powszechnych do rady nadzorczej Fabryki Czekolady. Bajka bez happy endu. P. S. -ŁUKASZ

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Post nadrzędny dla poniższego posta o numerze 295

                          Odp.: Zatrucie Odry

                          POLACTWO

                          Dawno temu była sobie pewna kraina. Zamieszkana przez Polactwo. Był to dziwny naród. Niczego nie czytał ale na wszystkim się znał. Przejawiający nieopisaną odwagę i męstwo - w Internecie. Obywatele Polandii przypominali maszyny w fabryce czekolady. Byli zaprogramowani. Dziś w lewo, jutro w prawo. Chodzili do tyłu lub do przodu, w zależności jak operatorzy ich nastawili. Polactwo - poza wyjątkami - miało jeszcze jedną bardzo osobliwą cechę: cierpiało na syndrom sztokholmski czyli im bardziej było bite i gwałcone, tym bardziej kochało swojego kata i gwałciciela. Najpierw Polactwo masowo rzuciło się na kredyty we frankach bo operatorzy tak chcieli. I szybko zaczęło płakać do poduszki. Kiedy mądrzy ludzie tłumaczyli Polactwu aby pożyczało w walucie, w której zarabia, zostali przepędzeni kijami! Polactwo uwierzyło, że doradca bankowy działa w interesie Polactwa a nie swojego banku. Nienauczone niczego, kilka lat później rzuciło się na fajzerki, zupełnie zapominając, że wciska im je ten sam, który wciskał im franki. I zaczęły się dziwne przypadki "nagle z przyczyn nieznanych" ale mechanizm racjonalizacji własnej głupoty kazał dumnej nacji wypierać fakty - a weź spierdalaj foliarzu! Nie minęło wiele czasu i znów operator przestawił tryby w maszynie - wspieramy Ukrainę! Za cenę własnej zguby Polactwo rzuciło się na pomoc przybyszom z sąsiedniego kraju. Operator ciągle trzyma rękę na guzikach socjotechniki. Te guziki są tak niesamowicie magiczne, że rasowi egoiści, którzy by sąsiada utopii w łyżce wody, z poniedziałku na wtorek stali się wspaniałami altruistami! Władcy emocji wiedzą o Polactwie wszystko. Wiedzą, że na hasło rzuci się ono na papier toaletowy w Lidlu, na cukier w Kauflandzie i na gówno w kałuży. To tylko kwestia przestawienia trybów w fabryce czekolady. Dawna kraina Polandia upadła bo musiała. W tym byłym kraju istniał bowiem węzęł gordyjski nie do rozwiązania. Polactwo wybierało sobie ciągle jako swoich przedstawicieli u władzy, wciąż tych samych operatorów maszyn. Wciąż tych samych katów i gwałcicieli. Nie mogli inaczej bo operatorzy fabryczni stanowili logiczną emanację stanu ich ducha. To było braterstwo krwi. Najpierw z Polandii przepędzono wszystkich, którzy ostrzegali. Potem tych, którzy probowali rozsupłać węzęł. Aż w końcu pozostali na placu boju tylko masochiści na dole i szefowie fabryki na górze. Ostanim akordem chocholego tańca był słodki rechot tych na górze i apel skierowany do Polactwa na dole: nie przepychajcie się tak na drodze do rzeźni! Dla każdego mamy tam miejsce, spokojnie! Ludzkie pany, po tym apelu znów wybrano ich w wyborach powszechnych do rady nadzorczej Fabryki Czekolady. Bajka bez happy endu. P. S. -ŁUKASZ

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Post nadrzędny dla poniższego posta o numerze 296

                          Odp.: Zatrucie Odry

                          POLACTWO

                          Dawno temu była sobie pewna kraina. Zamieszkana przez Polactwo. Był to dziwny naród. Niczego nie czytał ale na wszystkim się znał. Przejawiający nieopisaną odwagę i męstwo - w Internecie. Obywatele Polandii przypominali maszyny w fabryce czekolady. Byli zaprogramowani. Dziś w lewo, jutro w prawo. Chodzili do tyłu lub do przodu, w zależności jak operatorzy ich nastawili. Polactwo - poza wyjątkami - miało jeszcze jedną bardzo osobliwą cechę: cierpiało na syndrom sztokholmski czyli im bardziej było bite i gwałcone, tym bardziej kochało swojego kata i gwałciciela. Najpierw Polactwo masowo rzuciło się na kredyty we frankach bo operatorzy tak chcieli. I szybko zaczęło płakać do poduszki. Kiedy mądrzy ludzie tłumaczyli Polactwu aby pożyczało w walucie, w której zarabia, zostali przepędzeni kijami! Polactwo uwierzyło, że doradca bankowy działa w interesie Polactwa a nie swojego banku. Nienauczone niczego, kilka lat później rzuciło się na fajzerki, zupełnie zapominając, że wciska im je ten sam, który wciskał im franki. I zaczęły się dziwne przypadki "nagle z przyczyn nieznanych" ale mechanizm racjonalizacji własnej głupoty kazał dumnej nacji wypierać fakty - a weź spierdalaj foliarzu! Nie minęło wiele czasu i znów operator przestawił tryby w maszynie - wspieramy Ukrainę! Za cenę własnej zguby Polactwo rzuciło się na pomoc przybyszom z sąsiedniego kraju. Operator ciągle trzyma rękę na guzikach socjotechniki. Te guziki są tak niesamowicie magiczne, że rasowi egoiści, którzy by sąsiada utopii w łyżce wody, z poniedziałku na wtorek stali się wspaniałami altruistami! Władcy emocji wiedzą o Polactwie wszystko. Wiedzą, że na hasło rzuci się ono na papier toaletowy w Lidlu, na cukier w Kauflandzie i na gówno w kałuży. To tylko kwestia przestawienia trybów w fabryce czekolady. Dawna kraina Polandia upadła bo musiała. W tym byłym kraju istniał bowiem węzęł gordyjski nie do rozwiązania. Polactwo wybierało sobie ciągle jako swoich przedstawicieli u władzy, wciąż tych samych operatorów maszyn. Wciąż tych samych katów i gwałcicieli. Nie mogli inaczej bo operatorzy fabryczni stanowili logiczną emanację stanu ich ducha. To było braterstwo krwi. Najpierw z Polandii przepędzono wszystkich, którzy ostrzegali. Potem tych, którzy probowali rozsupłać węzęł. Aż w końcu pozostali na placu boju tylko masochiści na dole i szefowie fabryki na górze. Ostanim akordem chocholego tańca był słodki rechot tych na górze i apel skierowany do Polactwa na dole: nie przepychajcie się tak na drodze do rzeźni! Dla każdego mamy tam miejsce, spokojnie! Ludzkie pany, po tym apelu znów wybrano ich w wyborach powszechnych do rady nadzorczej Fabryki Czekolady. Bajka bez happy endu. P. S. -ŁUKASZ

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Post nadrzędny dla poniższego posta o numerze 297

                          Odp.: Zatrucie Odry

                          POLACTWO

                          Dawno temu była sobie pewna kraina. Zamieszkana przez Polactwo. Był to dziwny naród. Niczego nie czytał ale na wszystkim się znał. Przejawiający nieopisaną odwagę i męstwo - w Internecie. Obywatele Polandii przypominali maszyny w fabryce czekolady. Byli zaprogramowani. Dziś w lewo, jutro w prawo. Chodzili do tyłu lub do przodu, w zależności jak operatorzy ich nastawili. Polactwo - poza wyjątkami - miało jeszcze jedną bardzo osobliwą cechę: cierpiało na syndrom sztokholmski czyli im bardziej było bite i gwałcone, tym bardziej kochało swojego kata i gwałciciela. Najpierw Polactwo masowo rzuciło się na kredyty we frankach bo operatorzy tak chcieli. I szybko zaczęło płakać do poduszki. Kiedy mądrzy ludzie tłumaczyli Polactwu aby pożyczało w walucie, w której zarabia, zostali przepędzeni kijami! Polactwo uwierzyło, że doradca bankowy działa w interesie Polactwa a nie swojego banku. Nienauczone niczego, kilka lat później rzuciło się na fajzerki, zupełnie zapominając, że wciska im je ten sam, który wciskał im franki. I zaczęły się dziwne przypadki "nagle z przyczyn nieznanych" ale mechanizm racjonalizacji własnej głupoty kazał dumnej nacji wypierać fakty - a weź spierdalaj foliarzu! Nie minęło wiele czasu i znów operator przestawił tryby w maszynie - wspieramy Ukrainę! Za cenę własnej zguby Polactwo rzuciło się na pomoc przybyszom z sąsiedniego kraju. Operator ciągle trzyma rękę na guzikach socjotechniki. Te guziki są tak niesamowicie magiczne, że rasowi egoiści, którzy by sąsiada utopii w łyżce wody, z poniedziałku na wtorek stali się wspaniałami altruistami! Władcy emocji wiedzą o Polactwie wszystko. Wiedzą, że na hasło rzuci się ono na papier toaletowy w Lidlu, na cukier w Kauflandzie i na gówno w kałuży. To tylko kwestia przestawienia trybów w fabryce czekolady. Dawna kraina Polandia upadła bo musiała. W tym byłym kraju istniał bowiem węzęł gordyjski nie do rozwiązania. Polactwo wybierało sobie ciągle jako swoich przedstawicieli u władzy, wciąż tych samych operatorów maszyn. Wciąż tych samych katów i gwałcicieli. Nie mogli inaczej bo operatorzy fabryczni stanowili logiczną emanację stanu ich ducha. To było braterstwo krwi. Najpierw z Polandii przepędzono wszystkich, którzy ostrzegali. Potem tych, którzy probowali rozsupłać węzęł. Aż w końcu pozostali na placu boju tylko masochiści na dole i szefowie fabryki na górze. Ostanim akordem chocholego tańca był słodki rechot tych na górze i apel skierowany do Polactwa na dole: nie przepychajcie się tak na drodze do rzeźni! Dla każdego mamy tam miejsce, spokojnie! Ludzkie pany, po tym apelu znów wybrano ich w wyborach powszechnych do rady nadzorczej Fabryki Czekolady. Bajka bez happy endu. P. S. -ŁUKASZ

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Post nadrzędny dla poniższego posta o numerze 298

                          Odp.: Zatrucie Odry

                          POLACTWO

                          Dawno temu była sobie pewna kraina. Zamieszkana przez Polactwo. Był to dziwny naród. Niczego nie czytał ale na wszystkim się znał. Przejawiający nieopisaną odwagę i męstwo - w Internecie. Obywatele Polandii przypominali maszyny w fabryce czekolady. Byli zaprogramowani. Dziś w lewo, jutro w prawo. Chodzili do tyłu lub do przodu, w zależności jak operatorzy ich nastawili. Polactwo - poza wyjątkami - miało jeszcze jedną bardzo osobliwą cechę: cierpiało na syndrom sztokholmski czyli im bardziej było bite i gwałcone, tym bardziej kochało swojego kata i gwałciciela. Najpierw Polactwo masowo rzuciło się na kredyty we frankach bo operatorzy tak chcieli. I szybko zaczęło płakać do poduszki. Kiedy mądrzy ludzie tłumaczyli Polactwu aby pożyczało w walucie, w której zarabia, zostali przepędzeni kijami! Polactwo uwierzyło, że doradca bankowy działa w interesie Polactwa a nie swojego banku. Nienauczone niczego, kilka lat później rzuciło się na fajzerki, zupełnie zapominając, że wciska im je ten sam, który wciskał im franki. I zaczęły się dziwne przypadki "nagle z przyczyn nieznanych" ale mechanizm racjonalizacji własnej głupoty kazał dumnej nacji wypierać fakty - a weź spierdalaj foliarzu! Nie minęło wiele czasu i znów operator przestawił tryby w maszynie - wspieramy Ukrainę! Za cenę własnej zguby Polactwo rzuciło się na pomoc przybyszom z sąsiedniego kraju. Operator ciągle trzyma rękę na guzikach socjotechniki. Te guziki są tak niesamowicie magiczne, że rasowi egoiści, którzy by sąsiada utopii w łyżce wody, z poniedziałku na wtorek stali się wspaniałami altruistami! Władcy emocji wiedzą o Polactwie wszystko. Wiedzą, że na hasło rzuci się ono na papier toaletowy w Lidlu, na cukier w Kauflandzie i na gówno w kałuży. To tylko kwestia przestawienia trybów w fabryce czekolady. Dawna kraina Polandia upadła bo musiała. W tym byłym kraju istniał bowiem węzęł gordyjski nie do rozwiązania. Polactwo wybierało sobie ciągle jako swoich przedstawicieli u władzy, wciąż tych samych operatorów maszyn. Wciąż tych samych katów i gwałcicieli. Nie mogli inaczej bo operatorzy fabryczni stanowili logiczną emanację stanu ich ducha. To było braterstwo krwi. Najpierw z Polandii przepędzono wszystkich, którzy ostrzegali. Potem tych, którzy probowali rozsupłać węzęł. Aż w końcu pozostali na placu boju tylko masochiści na dole i szefowie fabryki na górze. Ostanim akordem chocholego tańca był słodki rechot tych na górze i apel skierowany do Polactwa na dole: nie przepychajcie się tak na drodze do rzeźni! Dla każdego mamy tam miejsce, spokojnie! Ludzkie pany, po tym apelu znów wybrano ich w wyborach powszechnych do rady nadzorczej Fabryki Czekolady. Bajka bez happy endu. P. S. -ŁUKASZ

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Post nadrzędny dla poniższego posta o numerze 299

                          Odp.: Zatrucie Odry

                          POLACTWO

                          Dawno temu była sobie pewna kraina. Zamieszkana przez Polactwo. Był to dziwny naród. Niczego nie czytał ale na wszystkim się znał. Przejawiający nieopisaną odwagę i męstwo - w Internecie. Obywatele Polandii przypominali maszyny w fabryce czekolady. Byli zaprogramowani. Dziś w lewo, jutro w prawo. Chodzili do tyłu lub do przodu, w zależności jak operatorzy ich nastawili. Polactwo - poza wyjątkami - miało jeszcze jedną bardzo osobliwą cechę: cierpiało na syndrom sztokholmski czyli im bardziej było bite i gwałcone, tym bardziej kochało swojego kata i gwałciciela. Najpierw Polactwo masowo rzuciło się na kredyty we frankach bo operatorzy tak chcieli. I szybko zaczęło płakać do poduszki. Kiedy mądrzy ludzie tłumaczyli Polactwu aby pożyczało w walucie, w której zarabia, zostali przepędzeni kijami! Polactwo uwierzyło, że doradca bankowy działa w interesie Polactwa a nie swojego banku. Nienauczone niczego, kilka lat później rzuciło się na fajzerki, zupełnie zapominając, że wciska im je ten sam, który wciskał im franki. I zaczęły się dziwne przypadki "nagle z przyczyn nieznanych" ale mechanizm racjonalizacji własnej głupoty kazał dumnej nacji wypierać fakty - a weź spierdalaj foliarzu! Nie minęło wiele czasu i znów operator przestawił tryby w maszynie - wspieramy Ukrainę! Za cenę własnej zguby Polactwo rzuciło się na pomoc przybyszom z sąsiedniego kraju. Operator ciągle trzyma rękę na guzikach socjotechniki. Te guziki są tak niesamowicie magiczne, że rasowi egoiści, którzy by sąsiada utopii w łyżce wody, z poniedziałku na wtorek stali się wspaniałami altruistami! Władcy emocji wiedzą o Polactwie wszystko. Wiedzą, że na hasło rzuci się ono na papier toaletowy w Lidlu, na cukier w Kauflandzie i na gówno w kałuży. To tylko kwestia przestawienia trybów w fabryce czekolady. Dawna kraina Polandia upadła bo musiała. W tym byłym kraju istniał bowiem węzęł gordyjski nie do rozwiązania. Polactwo wybierało sobie ciągle jako swoich przedstawicieli u władzy, wciąż tych samych operatorów maszyn. Wciąż tych samych katów i gwałcicieli. Nie mogli inaczej bo operatorzy fabryczni stanowili logiczną emanację stanu ich ducha. To było braterstwo krwi. Najpierw z Polandii przepędzono wszystkich, którzy ostrzegali. Potem tych, którzy probowali rozsupłać węzęł. Aż w końcu pozostali na placu boju tylko masochiści na dole i szefowie fabryki na górze. Ostanim akordem chocholego tańca był słodki rechot tych na górze i apel skierowany do Polactwa na dole: nie przepychajcie się tak na drodze do rzeźni! Dla każdego mamy tam miejsce, spokojnie! Ludzkie pany, po tym apelu znów wybrano ich w wyborach powszechnych do rady nadzorczej Fabryki Czekolady. Bajka bez happy endu. P. S. -ŁUKASZ

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Post nadrzędny dla poniższego posta o numerze 288

                          Odp.: Zatrucie Odry

                          A ja nauczyłem się mniej kupować i dobrze na tym wchodzę

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Zatrucie Odry

                          Ja też i bardziej szanować żywność bez marnowania

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Zatrucie Odry

                          Dokładnie robię to samo 18:34, 19:12

                          Dobry felieton 20:33. Niestety obraz jakby prawdziwy.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Zatrucie Odry

                          W 2009 roku za rządów Tuska i PO/ PSL, zatrucie rzek: Bugu i Narwi nie było mniejsze. Padło ok. 200 ton ryb. Co wtedy rząd robił? Nic. Nawet w archiwach rządowych nie ma śladów działań rządu, nawet żadnych badań. Gdzieś jakaś wzmianka, ale bez emocji i paniki. Dziś nawet działacze skorumpowanego przez Putina Green Peace angażują się w protest na bulwarach wiślanych w Warszawie. A czy angażowali się jak była katastrofa Czaiki? Tak wygląda opozycyjna hucpa w drodze po władzę.

                          Różnica jest taka, że wtedy rządziła w Polsce opcja Tuska, sprzyjająca Niemcom i Rosji (Tusk wtedy chciał odnowienia stosunków z Rosją, taką jaka ona jest (!!!). Rząd PO/PSL prawie wszystkie media za sobą, również te największe niemieckie, dlatego temat przeszedł po cichu. Jak wiele innych.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Zatrucie Odry

                          tussk to zdrajca Polski!!

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Zatrucie Odry

                          Od 20 lat polska ziemia jest wysypiskiem śmieci dla zachodu. Codziennie tysiace ton najgorszych trucizn przywożą do Polski . Przyroda już tego nie wytrzymuje i stąd zatrute wody i powietrze.I do tego jakiś głupawy koncert w obronie klimatu. Nie trzeba szukać bo wiadomo kto jest winien.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Zatrucie Odry

                          winne są kolejne zdradziecki bandyckie rządy uzurpatorów po 89 roku! a nawet już i jaruzelski nas sprzedał rokefelerom

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Zatrucie Odry

                          ii to trwa, aż po dzień dzisiejszy. Skandal.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Zatrucie Odry

                          Komuno wracaj

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Zatrucie Odry

                          Do Ostrowca nie musi bo nie odeszła.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
1234 ... 14151719202122
Przejdź do strony nr
7 postów w tym wątku zostało wyłączonych z wyświetlania ze względu na sprzeczność z Zasadami Forum lub czasowo. Możesz wyświetlić wątek wraz z tymi postami.

- Reklama -
- Ogłoszenie społeczne -

- Reklama -

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Losowa firma:
Centrum Sport Kamil Kutryba
Branża: Sportowe artykuły
Dodaj firmę