Straciłem pracę z powodów zdrowotnych,renty nie mam,leczyć się trzeba, lecz nikt się nie zainteresował co jadam,pomoc to fikcja, ważne że fundacje koszą kase!!!!!!!!!!
do 11:14 - proszę koniecznie zgłosić się do MOPS-u. W tej sytuacji nie powinien Pan zostać bez wsparcia.
A ja Ci powiem bez tego chipa ze pomoc nie trafia do potrzebujących i uwierz mi nie mogę tu pisać o szczegółach .
Od dawna tego nie wspieram. Szkoda mi tylko tych dzieci które są na takie zbiórki wysyłane. Pomóc mogę z chęcią ale konkretnej osobie a to idzie nie wiadomo gdzie.
Ludzie potrzebujący żywności , po złożeniu wniosku w MOPS czy GOPS dostają żywność, do odbioru w wyznaczonych przez te instytucje punktach. Odbywa się to co prawda raz na miesiąc lub rzadziej. Znam ludzi, którzy z takiej pomocy korzystają, ale nigdy nie widziałam, aby dodatkowo ktoś jeszcze do nich przyjeżdżał i przywoził im żywność ze zbiórki w sklepach. A to są właśnie ludzie, którzy potrzebują takiej pomocy, którzy figurują w statystykach ludzi potrzebujących pomocy w GOPS czy MOPS. W takim razie pytam się, skoro ta żywność nie trafia do tych ludzi, to do kogo trafia????
Dlatego zmądrzałam i od dawna juz nie pase grubych misiów.
Gościu z 11:14,masz rację.Ale wiesz,jaką miałbym satysfakcję z tego,gdybym poszedł po swojego chipa do domu,gdzie stoją np,dwa auta po kilkadziesiąt tysięcy każde ,a właściciel jest byznesmenem łostrowieckim?
Pozdrawiam.
Ja już też nie wrzucam, wolę przelać choćby niewielka kwotę na konkretną osobę np na siepomaga.
Lądują u bogatych całe sterty nigdy nawet cukierka nie włożę im do koszyka.
Dawałam, kupowałam do koszyka, ale juz tego nie robie. Wolałabym by zywność trafiała faktycznie do potrzebujacych. Szczerze, wole kupic do jedzenia komus kto o to poprosi, przynajmniej mam w 80% pewnośc, ze sam to zje. Sa i tacy co potem odsprzedaja, ale wiadomo, tego nie pomalujesz juz.
Tak samo z fundacjami - czesto dawałam do puszek, teraz chodza po domach i dzwonia - niestety jak poznałam mechanizmy fundacji, to aż mi się nie chce tak pomagać. Wszyscy po drodze musza zarobic i sie wykarmic, a do potrzebujacych trafia ile procent? 5? mniej? Wiecej? Ech...
Najgorsze jest to, ze prawdziwie potrzebujacy wstydzi sie poprosic o pomoc, a ich kosztem inni dobrze zyją. W fundacji nikt nie pracuje charytatywnie, nawet jak tak twierdzi.
Nie daję na ludzi, wspieram tylko wiarygodne instytucje ratujące zwierzęta.
Byłam świadkiem kiedy to w zeszłym roku z jednego sklepu "zapomniano"odebrać darów i już po akcji, na tygodniu prywatnym samochodem odebrała pewna pani.Dam ale tylko tym dzieciom,bądź niepełnosprawnym stojącym nieżadko w sklepach czekiladę za ich wytrwałość.
Już nie.Dzieci mają się uczyć a nie zarabiać na innych w sklepach
Czy wychowawcy (zapewne na polecenie dyrekcji szkoły) nakłaniają uczniów do udziału w akcjach poza terenem szkoły?
Lepszą metodą wychowawczą byłoby np. zorganizowanie koncertu charytatywnego na konkretną chorą osobę, sprzedaż rękodzieła w celu zakupu prezentów dla dzieci z domu dziecka. Uczniowie zrobiliby coś pożytecznego na terenie szkoły, a nie stali po sklepach.
Może władze przeczytają te wpisy i skończą z tą żebraniną.Dawałam ale jak się przekonałam że odbierają nie ci co potrzebują więc nie daję
Bank Żywności znowu będzie zbierać. Pani Adamczyk w Banku Żywności jak Józef Grabowski w SLD:)))